piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 11.


Naty
Dawno nie widziałam się z Ludmi... pewnie sie na mnie obraziła czy coś, bo tak szybko wyszła ze Studio 21. Po prostu przyszłam z wodą dla niej a jej nie ma! Bum! Jakby znikła w wielkim tłumie ludu. Wypadałoby do niej zadzwonić ale skoro ona nie chce mi nawet dać znać gdzie jest, co się stało i jej to nie obchodzi, że ja się o nia martwię to niech mnie pocałuje tam gdzie słońce nie dochodzi, bo na pewno ja pierwsza nie zadzwonię. O Jezu! Studio ! Na śmierć zapomniałam! Przecież dzisiaj jest na 9:00 może Ludmiła się raczy dzisiaj pokazać w szkole. 
Po przyjściu do Studia jednak się myliłam... Jej nadal nie ma! A ja głupia biegłam w pośpiechu na miejsce, że o mało sie nie zabiłam, okazało się wówczas, że mój głupi brat przestawił mi zegarek o godzinę i teraz jestem sama w szkole. Pójdę do Resto i zjem tam śniadanie, kórego nie zdążyłam sobie przygotować. 
W Resto zastałam Franceskę, która bidulka pracowała od samego rana. Usiadłam przy stoliku, a po chwili Włoszka podeszła do mnie.
-Co podać? - zapytała patrząc w kartkę - O Natalia...... - popatrzyła na mnie z podirytowaniem - Gdzie jest Ludmiła? 
-Nie wiem i odczep się ode mnie, a poza tym to poproszę naleśniki i kawę z mlekiem. - powiedziałam z fałszywym uśmiechem. Franceska poszła podać zamówienie kucharzowi. Ona nie jest wcale taka zła... chyba powinnam zadzwonić do Ludmi, bo muszę powiedzieć, że trochę mnie ciekawi co z nią. A tak w ogóle to już denerwuje mnie to, że wszyscy pytają się gdzie Ludmiła i mówią, że nie daję sobie bez niej rady. To po prostu szczyt chamstwa i bezczelności, który z każdym dniem się szerzy w tej szkole, a przykładem jest właśnie czarnowłosa kelnerka z Resto. 
Nawet nie zauważyłam kiedy przyniesiono mi śniadanie, zjadłam je szybko i poszłam do Studia, bo była już 08:45. Kiedy byłam na miejscu poszłam do łazienki i zadzwoniłam tam do Ludmiły, bo chociaż tam nie ma tych głupich szkolnych wrzasków, które denerwują zarówno moją przyjaciółkę jak i mnie. Kiedy zadzwoniłam dziewczyna odebrała po trzech sygnałach.
- O... Cześć Natalio....
-Cześć Lu.. Co się stało? Dlaczego nie przychodzisz do Studia 21? Nudno tu bez ciebie...
- Nie .... nic opowiem ci wszystko jak tylko przyjdę, bo to nie jest sprawa na telefon... Rozumiesz? A teraz muszę kończyć, bo wysiadam z samochodu. Pa, dzięki za telefon. Obiecuję, że już jutro pojawię się w szkole, nie martw się. - po tych słowach rozłączyła się, a ja cichym głosem do telefonu powiedziałam:
-Pa....
Zaraz potem przyszła Violetta. o dziwo sama. Niestety zauważyła po mojej minie, że coś jest nie tak.
- Wszystko dobrze? - zapytała się z troską w głosie. Z resztą jak zawsze była miła i ''szlachetna''.
-Tak... - powiedziałam i wyszłam zostawiając ją w łazience i poszłam do sali Bato na lekcję, która miała się za chwilę zacząć.

Violetta
Ciekawe co się stało Natalii... Chciałam być miła, ale jeśli ona nie chce pomocy, to łaski bez, nie będzie pomocy. Poprawiłam fryzurę przed lusterkiem i poszłam na lekcję z Beto. 
Po lekcji była reszta zajęć a na lekcji z Angie, nauczycielka zadała nam pracę w parach jak zawsze wybór drugiej osoby był dowolny, a piosenka musiała być napisana na za tydzień. Od razu z Leonem spojrzelismy na siebie wzrokiem mówiącym ''będziemy razem w parze''.
Po wszystkich zajęciach Camila zaprosiła mnie i Fran na babski wieczór u niej w domu. Oczywiście obie się zgodziłyśmy. Po wszystkim poszłam do domu przygotować się na nockę u Cami. Ubrałam się, ogarnęłam i umalowałam. W końcu zeszłam na dół a trwało to z 1 godzinę.
-Tato! Wychodzę do Camili! Nie będzie mnie na noc! - krzyknęłam stojąc przed drzwiami.
-Baw się dobrze i uważaj na siebie! - odkrzyknął z gabinetu.

Camila
Siedzę w pokoju i czekam na obie przyjaciółki. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. 
-Proszę! - po chwili oczekiwania do domu weszła Violetta.
-Hej, kochana.
-Cześć. - ucałowałyśmy się na powitanie i pokazałam Violi gdzie może położyć swoje rzeczy. Spojrzałyśmy na zegarek. Było już grubo po 20 a Franceski nie ma. Violetta jakby czytała w moich myślach zapytała:
-Co z Fran? Dlaczego jej nie ma??? - spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi, brązowymi oczami.
-Nie wiem... Może do niej zadzwonię. - wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer dziewczyny, która odebrała po kilku sygnałach.
-Słucham?- zapytała.
-Cześć Fran. Kiedy będziesz?
-Która godzina? O Jezu!!! Już idę! Musiałam pomóc w czymś Marco. Zaraz będę. Pa
Odłożyłam komórkę do kieszeni po czym Violetta powiedziała:
-Fajnie.... znów Marco ... Prawda?
-Niestety..... Już prawie można by powiedzieć, że nas odrobinę olewa....
-Tsaaa.
Porozmawiałyśmy chwilę same. Po kilkunastu minutach przyszła Franceska, więc zabrałyśmy się do zabawy w ....... butelkę! oj tak.... Stare czasy!

Franceska
Trochę się spóźniłam do Cami ale chyba nie mają mi tego za złe. Prawda? Cyba tak... Siedziałyśmy w małym kółeczku i kręciłyśmy plastikową butelką od Coca-Coli. Ja kręciłam pierwsza..... kręci się i kręci... w końcu wypadło na Violę. Mam nawet dla niej pytanie, więc zaczęłam:
- Prawda czy wyzwanie?
-Prawdę poproszę. - powiedziała dumnie.
- Ciekawi mnie skąd masz ten pierścionek? Więc od kogo on jest? - Viola podrapała się po głowie a Cami wpatrywała się jak sroka w kubeł tyle że w Violkę.
-Eeee.... Od Leona.....
-Od Leona?! Co się stało? - zapytałyśmy równocześnie.
-A to już drugie pytanie, ale możecie się domyśleć. - powiedziała z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Iiiiiiiiii!!!!!!!!!!!! Oświadczył ci się?!!!!!!!!!! - pisnęłyśmy tak, że chyba szklanki popękały.
-Taaaaaaaaak!!!!!!!! 
Wszystkie wstałyśmy z miejsc i zaczęłyśmy skakać ze szczęścia.
-Trzeba to oblać!!! - krzyknęła Camila i wyjęła z szafy różne alkohole. 
-Mam pomysł - powiedziałam - zaprośmy chłopaków, chyba jeszcze nie śpią, a oni też może chcieliby z nami wypić.


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 10.

Tymczasem, domek nad basenem:
                                                      Leon
-Leon.. - no nareszcie coś powiedziała- ja... chyba chcę wyjść za Ciebie.... - powiedziała drżącym głosem .
-CHYBA?
-NA PEWNO!!!!!! - po tym jak chyba się namyśliła, powiedziała te magiczne słowa i dosłownie rzuciła mi się na szyję. 
-No ja myślę. - zaśmiałem się dumnie, po czym ponownie uklęknąłem przed Violettą i włożyłem jej na palec mały złoty pierścionek. Dawno zapadł już zmrok, usiedliśmy na kocu przed domkiem i patrzyliśmy się w gwiazdy, po czym zwróciłem się do narzeczonej:
-Podaj rękę. - ona posłusznie podała swoją dłoń, a ja pocałowałem pierścionek widniejący na jednym z jej palców. - Teraz ty go pocałuj.... - ona tylko rzuciła do mnie spojrzenie mówiące '' po co?'', ale przełamując lody złożyła tak zwany ''cmok'' na swoim pierścionku. 
-Dlaczego miałam go pocałować? - zapytała, a ja skierowałem jej twarz na gwiazdy i objąłem.
-Mówi się, że kiedy para narzeczonych złoży dowód miłości na pierścionku, związek przetrwa, aż do śmierci j jeszcze dłużej- po tych słowach pocałowałem tym razem jej usta a nie pierścionek.
-Leon... to było słodkie. 
-Violu.. zawsze pamiętaj, że cię nigdy nie opuszczę - uniosłem jaj podbródek - zawsze będziesz mogła na mnie liczyć, a przede wszystkim pamiętaj, że to co robię, to wszystko robię dla ciebie.Kocham cię. - szepnąłem jej do ucha.
-Ja ciebie też :*.

                                                                       Ludmiła
Leżałam sama, zapłakana na łóżku w swoim pokoju. Od kilku dni nie ma wieści o Ines. Nagle zza drzwi dobiegł smutny głos mojej mamy:
-Mogę wejść?
- Tak... - powiedziałam przez łzy. Mama usiadła na łóżku, złapała mnie za rękę i powiedziała:
-Kochanie... Jak by ci to powiedzieć.... Ines zmarła wczoraj wieczorem...... - tym razem to nie były łzy nie wiedzy, niepewności czy żalu. To były strumienie łez smutku, złości i załamania, które wypływały z moich oczu jak lawa z wulkanu. Czułam się wtedy jakby  razem z moją siostrą umarła także mała cząstka mnie i mojej osobowości, której już nigdy nie odzyskam. Kiedy płakałam nawet nie zauważyłam kiedy obejmowała mnie nie tylko mama ale też Jade i tata. To było druzgocące przeżycie, które niszczyło po kolei komórki mojego szczęścia, egoicyzmu i pewności siebie. 


--------------------------------------------------
Przepraszam bardzo za takie krótkie rozdziały no ale cieszę się, że w ogóle dodaje jakieś opowiadania, bo w sumie to wiecie, że w wakacje również nie ma się czasu na pisanie. Codzi mi tu przede wszystkim o jeziora i spotkania z przyjaciółmi na mieście :)