poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 10.

Tymczasem, domek nad basenem:
                                                      Leon
-Leon.. - no nareszcie coś powiedziała- ja... chyba chcę wyjść za Ciebie.... - powiedziała drżącym głosem .
-CHYBA?
-NA PEWNO!!!!!! - po tym jak chyba się namyśliła, powiedziała te magiczne słowa i dosłownie rzuciła mi się na szyję. 
-No ja myślę. - zaśmiałem się dumnie, po czym ponownie uklęknąłem przed Violettą i włożyłem jej na palec mały złoty pierścionek. Dawno zapadł już zmrok, usiedliśmy na kocu przed domkiem i patrzyliśmy się w gwiazdy, po czym zwróciłem się do narzeczonej:
-Podaj rękę. - ona posłusznie podała swoją dłoń, a ja pocałowałem pierścionek widniejący na jednym z jej palców. - Teraz ty go pocałuj.... - ona tylko rzuciła do mnie spojrzenie mówiące '' po co?'', ale przełamując lody złożyła tak zwany ''cmok'' na swoim pierścionku. 
-Dlaczego miałam go pocałować? - zapytała, a ja skierowałem jej twarz na gwiazdy i objąłem.
-Mówi się, że kiedy para narzeczonych złoży dowód miłości na pierścionku, związek przetrwa, aż do śmierci j jeszcze dłużej- po tych słowach pocałowałem tym razem jej usta a nie pierścionek.
-Leon... to było słodkie. 
-Violu.. zawsze pamiętaj, że cię nigdy nie opuszczę - uniosłem jaj podbródek - zawsze będziesz mogła na mnie liczyć, a przede wszystkim pamiętaj, że to co robię, to wszystko robię dla ciebie.Kocham cię. - szepnąłem jej do ucha.
-Ja ciebie też :*.

                                                                       Ludmiła
Leżałam sama, zapłakana na łóżku w swoim pokoju. Od kilku dni nie ma wieści o Ines. Nagle zza drzwi dobiegł smutny głos mojej mamy:
-Mogę wejść?
- Tak... - powiedziałam przez łzy. Mama usiadła na łóżku, złapała mnie za rękę i powiedziała:
-Kochanie... Jak by ci to powiedzieć.... Ines zmarła wczoraj wieczorem...... - tym razem to nie były łzy nie wiedzy, niepewności czy żalu. To były strumienie łez smutku, złości i załamania, które wypływały z moich oczu jak lawa z wulkanu. Czułam się wtedy jakby  razem z moją siostrą umarła także mała cząstka mnie i mojej osobowości, której już nigdy nie odzyskam. Kiedy płakałam nawet nie zauważyłam kiedy obejmowała mnie nie tylko mama ale też Jade i tata. To było druzgocące przeżycie, które niszczyło po kolei komórki mojego szczęścia, egoicyzmu i pewności siebie. 


--------------------------------------------------
Przepraszam bardzo za takie krótkie rozdziały no ale cieszę się, że w ogóle dodaje jakieś opowiadania, bo w sumie to wiecie, że w wakacje również nie ma się czasu na pisanie. Codzi mi tu przede wszystkim o jeziora i spotkania z przyjaciółmi na mieście :)

2 komentarze: