piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 8.

Dom Camili, poranek:


                               Camila
Dzisiaj wstałam jak zwykle grubo przed wszystkimi, ubrałam się, umyłam i poszłam zjesć sniadanie.
-Hmmm, co dziś zjeść? - zastanawiałam się stojąc przed otwartą lodówką. Po dłuuugich namysłach postanowiłam zjeść zwykłe płatki z mlekiem. Śpieszyłam się tak długo, że nim się obejżałam była juz 10:00 i wszyscy już wstali. Do Studia miałam dziś na 11:00 więc na pewno zdążę.
-Pa, mamo! Pa, tato! krzyknęłam wychodzac z domu. Zostało mi jeszcze dużo czasu wiec postanowiłam pójść po Franceskę, to razem pójdziemy do szkoły. 

Przed domem Franceski:
Zapukałam delikatnie w drzwi, otworzył mi Luca mówiąc, że Franceska jest jeszcze u siebie, więc poszłam do jej pokoju.  Na łóżku siedziała ciagle wpatrzona w telefon Fran, chyba nawet nie zauważyła kiedy weszłam, bo nawet się nie odwróciła w moją stronę. 
-Fran - dotknęłam ją w ramię - wszystko dobrze?
-Tak, a dlaczego niby ma być źle? - zapytała zdziwiona.
-No bo patrzysz się jak sroka w gnat w ten telefon, oddaj! - zarządziłam, uśmiechajac się do mojej przyjaciółki.
-Nie! Poczekaj ! Zaraz ci wszystko opowiem.
-Może nie teraz, bo się spóźnimy na lekcje, po drodze mi wszystko wyjaśnisz. 
Szybko wyszłysmy z domu Franceski. Podczas drogi opowiedziała mi wszystko o tym jej nowym chłopaku i o randce, która ma się dzisiaj odbyć. Po chwili byłysmy juz w Studio, gdzie byli już wszyscy nasi znajomi, łącznie z Brodwayem. 
-Cześć piekna. - pocałował mnie w policzek, kocham jak to robi.
-Cześć przystojniaku. - odpowiedziałam.
-No już koniec tych amorów! - krzyknęła Franceska.
-Jeśli tak to powiedz to też im. - pokazałam na Leona i Violettę całujących się w kącie, świata poza sobą nie widzieli.
Fran powoli podeszła do pary, chrząkneła i wrzasnęła grubym głosem:
-GREGORIO!!! - para sie od siebie momentalnie odkleiła, a przy tym zderzyli się nosami.
-Gdzie?! - krzyknęli oboje.
-Nigdzie, dosyć tego, chodźmy na lekcje.
-Ej! - znowu powiedzieli razem.
-Co wy? Jacyś nakręceni?
-Może... -Odpowiedział tym razem sam Leon.
-Dobra koniec chodźmy na lekcje, bo Angie już dawno weszła do klasy.- powiedziała Franceska.
Wszyscy udaliśmy się na zajęcia. Jak zawsze na lekcjach z Angie nie było nudno. 
- Chcę wam wszystkim teraz kogoś przedstawić, kogoś kto przeprowadził się z Włoch. Kiedyś uczęszczał tam do Studio 21, a teraz będzie chodził na zajecia  w naszym Studio. Spodziewacie się kto to może być? -pokręciliśmy przecząco głowami - No jeśli tak, to przedstawiam wam gorąco Marco! Chodź do nas.
Do klasy wszedł brązowooki brunet, Franceska od razu podskoczyła na swojej pufie. już wiedziałam, że to musi być ten Marco o którym opowiadała mi dziś rano. Później cała lekcja minęła normalnie, a w związku z przyjściem nowego ucznia, Angie dzisiaj nic nie zadała. Hura! - krzyczałam w myślach.

dom Violetty: 
                                                Violetta
Zaprosiłam do siebie Camilę, żeby pomogła mi przygotować się na randkę z Leonem, Fran nie mogła przyjść, bo tez ma randkę z tym Marco.
Stałysmy przed moją szafą i wybierałyśmy ubrania na randkę.W końcu wybrałyśmy ten strój ( zdj. obok).
-Będziesz wyglądała w tym jak anioł. - powiedziała moja przyjaciółka.
-Dziękuję, ale mam złe wspomnienia z przebraniem anioła.... - obie zaczęłyśmy się śmiać, jeszcze trochę porozmawiałyśmy.
O 17:00 zadzwonił dzwonek do drzwi, zeszłam na dół, otworzyłam drzwi a za nimi stał Leon (jak zawsze wyglądał bosko) z kwiatami.
-Witaj mój aniele - pocałował mnie w policzek i wręczył mi wielki bukiet czerwonych róż. Od razu przypomniała mi się mama, bo to były jej ulubione kwiaty. - Wszystko dobrze?- zapytał.
-Tak, gdzie mnie zabierasz?
-Zobaczysz... Tam gdzie nigdy jeszcze nie byłaś. - uśmiechnął się tym swoim uwodzicielskim uśmieszkiem, zawiązał mi oczy jakąś chustką, zaprowadził mnie do samochodu i pojechaliśmy.
-Daleko jeszcze? - pytałam zniecierpliwiona, mając ciągle zasłonięte oczy.
-Jeszcze chwila. 
Jechaliśmy jeszcze z tak 30 minut, już zaczęło mi się to powoli nudzić, ale mój chłopak ciągle mnie uspokajał, ze juz nie daleko. W końcu gdzieś dojechaliśmy, czułam świeże powietrze i słyszałam szum fal. Leon otworzył mi drzwi od samochodu i pomógł mi z niego wysiąść. Stanęliśmy na jakichś betonowych płytach, poczułam, że ktoś mnie obejmuje od tyłu, zdjął mi opaskę z oczu, a mój wzrok dostrzegł piękny domek letniskowy z basenem.
-Podoba ci się? - zapytał się Leon obejmując mnie w pasie.
-To wasz domek letniskowy?
-Tak jakby.... To znaczy to jest prezent....
-Dla kogo?
-Dla ciebie. - po tych słowach zaniemówiłam z wrażenia. - Tak w sumie to liczę, że dla nas. - Leon kleknął przede mną, a z kieszeni wyjął małe granatowe pudełeczko w kształcie serca, otworzył je, a w środku znajdował się cudowny pierścionek. - Violetto Castillo, córko Marii i Germana Castillo, czy wyjdziesz za mnie?

                                                                       Leon
Właśnie złożyłem Violetcie propozycję najważniejszą w naszym życiu, liczę na to, że się zgodzi.
-Violu... - powiedziałem nieśmiale, a ona tylko stała i się na mnie gapiła z otwartymi ustami, dziwne.
-Leon.... -no nareszcie coś powiedziała- ja....

------------------------------------
No i jest :D Mam nadzieję, że podobają wam się moje opowiadania :) Pamiętajcie, wszystkie uwagi i pochwały możecie wyrazić w postacie komentarza :p





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz